Relacja z New York Maraton i Marine Corps Maraton w Waszyngtonie
New York, New
York.
Wielu amatorów
biegania w naszym kraju marzy o tym, by stanąć na linii startu najbardziej
prestiżowej imprezy biegowej na świecie jaką jest New York City Marathon. Mnie w
tym roku to marzenie udało się spełnić. 6.11 stanąłem wśród około 45 tys.
szczęśliwych biegaczy .Sposobów na zdobycie numeru startowego jest kilka. Trzeba
albo szybko biegać, albo mieć szczęście w losowaniu lub otrzymać zaproszenie od
jakiejś firmy bądź instytucji. W Nowym Jorku wystartowałem dzięki zaproszeniu,
które otrzymałem od organizacji Achilles International.
Założycielem Achillesa
jest Dick Traum, który pod koniec 70-tych lat XX wieku był pierwszym
niepełnosprawnym biegaczem, który ukończył nowojorski maraton. Dzisiaj po ponad
trzydziestu latach działalności, Achilles ma swoje oddziały w przeszło 100
krajach na świecie. Celem Achillesa jest zachęcanie niepełnosprawnych ludzi z
różnymi schorzeniami do uprawiania sportu (www.achilles.org.pl).
Do Stanów wraz z dwoma
członkami polskiej ekipy Achillesa wyruszyliśmy 28 października. W związku z
tym, że nie często człowiek ma okazję startować tak daleko od domu, poprosiliśmy
Achillesa o pomoc w zorganizowaniu naszego startu oprócz NYC także w
Waszyngtonie. Tak więc pobyt nasz rozpoczęliśmy od stolicy Stanów Zjednoczonych.
W Waszyngtonie spędziliśmy dwa dni, więc mogę powiedzieć, że miasto to
zwiedzałem w biegu. Marine Corps Marathon Polskim biegaczom jest mało znany.
Można by rzec, że w porównaniu z NYC jest to mała lokalna impreza. Na starcie
stanęło około 22 tys. biegaczy. Organizatorem waszyngtonskiego biegu jes
amerykańska piechota morska. Start i meta zlokalizowana jest w pobliżu
historycznego cmentarza Airlington. Trasa przebiega w pobliżu najciekawszych
miejsc Waszyngtonu. Z biegu można podziwiać takie miejsca jak m.in. Kapitol,
pomnik Lincolna i wiele innych znanych miejsc, które do tej pory widziałem tylko
w tv. Wielu Amerykanów startujących w tym maratonie dedykuje swój start bliskim,
którzy zginęli na ostatnich wojnach.
Do startu podszedłem bardzo spokojnie. Po
pierwsze w głowie miałem myśl, że za tydzień kolejny start, a po drugie w nogach
czułem jeszcze poznański maraton, który udało mi się ukończyć w rekordowym
czasie 3:32:52. Łatwa trasa, super doping. Na mecie zameldowałem się w czasie
3:38:17. W poniedziałek 31.10. wyruszamy do NYC. Kilka dni intensywnego
zwiedzania miasta, nogi bolą coraz bardziej. I wreszcie zbliża się długo
oczekiwany dzień startu. W tygodniu dołączają do nas pozostali członkowie ekipy
Achillesa z Polski, trójka zawodników startujących na wózkach. W dniu startu
nastawiamy wszystkie budziki na 4 rano. Dziesiątki autobusów od wczesnych godzin
rannych przewożą zawodników z Manhattanu w pobliże startu. A na starcie coś
niesamowitego. Tysiące biegaczy z całego świata. Amatorzy na trasę ruszają w
trzech grupach.Niesamowita atmosfera panująca wśród biegaczy rekompensuje
kilkugodzinne oczekiwanie. "New York, New York" Sinatry i o 10.00 ruszam na
trasę.
Na początek ciężki 2 km. podbieg na most Verrazano. A potem... Karnawał!
Tłumy wzdłuż trasy. I to nie gapie, ale prawdziwi kibice. Miejscami doping jest
tak głośny, że człowiek nie słyszy własnych myśli. Bronx, Queens, Brooklyn, coś
fantastycznego, ale to co działo się, gdy wbiegłem do Central Parku przeszło
moje wszelkie oczekiwania.Takiego dopingu nie widziałem nigdy w życiu. Tylko
euforia tłumu pozwoliła mi dobiec do mety i ukończyć najwspanialszy maraton,
jaki do tej pory biegłem. 3:35:53 to najlepszy wynik, jaki mogłem osiągnąć w tym
dniu na trudnej nowojorskiej trasie.
Jest to tak niesamowita i niepowtarzalna
impreza, że - paradoksalnie - mam nadzieję kiedyś to powtórzyć. Największy
sukces z polskiej ekipy odnieśli zawodnicy startujący na wózkach. Wśród kobiet
Renata Kałuża zajęła pierwsze miejsce, a wśród mężczyzn Rafał Wilk był drugi, a
Robert Nowicki szósty.W poniedziałek całą grupą udaliśmy się do konsulatu RP.
Były kwiaty, gratulacje, puchary dla najleprzej Polki i Polaka startujących w
maratonie, a także puchar dla najlepszego polskiego zawodnika
niepełnosprawnego.Już zawsze piosenka Sinatry będzie mi się kojarzyłą z NYC
Marathonem. Życzę wszystkim miłośnikom biegania podobnych wrażeń.
Z biegowym
pozdrowieniem
Grzegorz
Małowiecki